niedziela, 7 grudnia 2014

Prolog

Ma­ma po­wie­działa mi, że każdy ma swo­jego anioła, że każdy ma i będzie go miał
                       
                                                                                            - Ryszard Riedel



Gdzieś we wszechświecie...


  Młody mężczyzna ze zniecierpliwieniem czekał przed ogromnymi dwuskrzydłowymi drzwiami. Przystępował z nogi na nogę i co chwila czuł jak jego żołądek zwija się w supeł. 
- Uspokój się - powiedział jego przyjaciel i położył dłoń na ramieniu przyjaciela
- Staram się - odpowiedział bawiąc się swoimi palcami i obrączką na jednym z nich, którą dostał od rodziców i spojrzał przez okno
- Na pewno będzie wszystko dobrze, swoje ostatnie zadanie wykonałeś perfekcyjnie, więc nie masz powodu, by choć przez chwilę czuć zdenerwowanie - 
- Wiem, ale... - chciał coś dodać, ale nie dokończył swojej wypowiedzi. Odwrócił się i spojrzał na drzwi, a raczej wrota. Drzwi otworzyły się i wyszła przez nie uśmiechnięta blondynka.
- Gotowy? - zapytała z uśmiechem, na co chłopak odpowiedział jej skinieniem głowy - To chodź - wskazała ręką wnętrze pomieszczenia i zaczęła kierować się do środka.
- Pewnie nie domyślasz się dlaczego cię tutaj wezwałem - powiedział mężczyzna, kiedy wszyscy w pomieszczeniu zajęli swoje miejsca. Ubrany był w czarny garnitur, na którym miał herb i znak rangi jaką piastował. Usiadł na swoim biurku i spojrzał na zdenerwowanego chłopaka - Jako twój opiekun, powinienem ci pogratulować, że swoje ostatnie zadanie wykonałeś tak dobrze. W związku z tym rada najwyższa postanowiła dać ci kolejne zadanie - chłopak odetchnął z ulgą. Uwielbiał dostawać nowe zadania, nowe osoby, którym ma za zadanie pomóc. Poznawanie ludzi i pomaganie im to świetna zabawa i uwielbiał ją. Teraz myślał, że był idiotą tak bardzo się stresując, ale bał się, że może najwyższej radzie coś się nie spodobało i odbiorą mu to co tak bardzo kocha. Jak się okazało - na próżno się bał. 
- Jestem jak najbardziej gotowy, by pomóc kolejnej osobie - odpowiedział prostują się i unosząc dumnie głowę. Był z siebie zadowolony, kolejne zadanie, które wykonał bardzo dobrze. Chociaż zajmował się tym już ok, 3 lat był za każdym razem tak samo dumny, zadowolony i podekscytowany. 
- Nie wątpię, twój zapał jest godny pochwały, lecz to zadanie będzie nadzwyczaj trudne. Ta osoba, a raczej dziewczyna nie jest zagubiona w uczuciach, nie szuka też swojej miłości
- Jak to?! To co z nią jest? - nie mógł uwierzyć, że na ziemi jest jakaś osoba, która nie szuka miłości. "Przecież każdy jej potrzebuje" - pomyślał
- Ona przestała wierzyć w miłość - jego opiekun zbliżył się do niego i oparł dłoń na jego ramieniu -  a twoim zadaniem jest pomóc jej uwierzyć w nią z powrotem. To jej teczka. - mężczyzna odebrał granatową teczkę z rąk blondynki i podał ją swojemu podopiecznemu -  Masz w niej wszystko, co powinieneś wiedzieć o tej dziewczynie, chociaż znając ciebie będziesz wolał ją sam najpierw poobserwować. - odwrócił się i zaczął nalewać swoją ulubioną kawę. Chłopak uśmiechnął się. Jego opiekun doskonale go znał. Od czytania całej teczki, która obejmuje ok 200 stron wolał poobserwować ludzi, którym ma pomóc, tak dowie się od nich więcej. 
- Znasz mnie szefie - uśmiechnął się i podniósł się z krzesła- Na pewno cię nie zawiodę - powiedział do swojego opiekuna
- Ani razu w to nie zwątpiłem - mężczyzna uśmiechnął się - Wiem, że zawsze sam dobie doskonale radzisz, ale powiem to co zwykle ci mówię w takich sytuacjach...
- Jak coś to wiem gdzie cię szukać - dokończył chłopak i uśmiechnął się podekscytowany nowym zadaniem. Już miał wychodzić, gdy coś mu się przypomniało -  Jak się nazywa ta dziewczyna? 
- Hope Payne - usłyszał i dziękując wyszedł z gabinetu



Rozdział 1 pojawi się jak już wcześniej pisałam ok. 22 grudnia
Mam nadzieję, że prolog wam się spodobał i będziecie czytać dalszą część tej historii. 
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam wszystkiego dobrego i do napisania :) - Cara_97_

3 komentarze: